
Międzynarodowy zespół wolontariuszy InformNapalm kontynuuje zbieranie faktów, związanych z rosyjską agresją wojskową zarówno na Wschodzie Ukrainy jak i na innych terytoriach. W naszej pracy każda „drobnostka” lub sygnał mają znaczenie. Ważną rolę w informacyjnym przeciwdziałaniu kremlowskiej propagandzie, która ukrywa fakty rosyjskiej okupacji za szyldem pomocy międzynarodowej lub operacji „zmuszenia do pokoju” i „leczenia kijowskiej junty”, grają zwykli ludzie, insajderzy z okupowanych terytoriów na Donbasie, Krymie, w Syrii lub gruzińskich regionach – Abchazji i Samaczabło (tak zwana Osetia Południowa).
Powodem tej publikacji był dzisiejszy post w Facebooku ukraińskiego dziennikarza Romana Boczkały, w którym opublikowany został list z okupowanego Ałczewska:
„Dzień dobry, Panie Romanie. W tym tygodniu do Szkoły Średniej nr 7 przyjęto do 2. klasy chłopczyka. Według dokumentów przyjechał on z Togliatti, Samarska obłast. Syn wojskowego, nazwisko Oriechow, imię odojcowskie Siergiejewicz. Tak więc jego ojcem jest Siergiej Oriechow. W szkole nie ukrywają tej informacji. Jest ona, według mnie, interesująca, gdyż aktualnie trwa rozprawa sądowa nad funkcjonariuszami Głównego Zarządu Wywiadowczego z Togliatti – możliwe, że jest ich kolegą. Jeśli chodzi o sprzęt wojskowy, w środku zeszłego tygodnia do miasta weszła kolumna pojazdów. Następnego dnia w tej samej dzielnicy widziałem jeepy OBWE. Także międzynarodowi obserwatorzy nie mogą o tym nie wiedzieć. W niedzielę 8 listopada ta sama kolumna opuściła Ałczewsk o 6.30 rano. Przeszła wzdłuż centralnego wejścia do Ałczewskiej Huty i dalej tunelem za miasto.”
Roman Boczkała przypomina, że w Togliatti znajduje się baza 3. brygady specjalnego przeznaczenia Głównego Zarządu Wywiadowczego (GRU) Sztabu Generalnego Rosji. Właśnie tam pełnili służbę zatrzymani koło Szczastia kapitan Jewgienij Jerofiejew i sierżant Aleksandr Aleksandrow. „Nie wiemy, czy Siergiej Oriechow, który pojawił się w Ałczewsku, jest agentem GRU, jednak jest to wielce prawdopodobne. Rosja aktywnie nasyca okupowany Donbas swoimi agentami. Są wstawiani na kluczowe stanowiska w organach władz samozwańczych republik. Tak więc, jeżeli ktoś ma możliwości sprawdzenia danego osobnika – proszę to zrobić. Jeśli chodzi o OBWE i wszystkie te kolumny, nawet nie będę nic pisał” – podsumowuje ukraiński dziennikarz.
Wszystko to nie tak dawno obserwowaliśmy w Gruzji, zarówno przed otwartą agresją wojskową Rosji w sierpniu 2008 roku (w skromniejszej i bardziej ukrytej formie) jak i po – kiedy w okupowanych przez Rosję regionach Abchazji i Samaczabło w szybkim tempie budowano „miasteczka” na bazach okupacyjnych Ministerstwa Obrony Rosji i tak zwane punkty graniczne FSB, rządzącej w tych regionach. Te nowe miejscowości zaczęły być masowo zasiedlane przez żonatych rosyjskich oficerów i kontraktowców, głównie z dalekich regionów Federacji Rosyjskiej – Dalekiego Wschodu i Murmańskiej obłasti. W większości są to rosyjscy przesiedleńcy, którzy wyrośli w trudnych warunkach, nigdy nie widzieli tak łagodnego klimatu i żyznej ziemi, żyjący i myślący w rosyjsko-sowieckich kategoriach. Sposób, w jaki zachowują się na cudzej ziemi, można zaobserwować na podanych niżej zdjęciach – żony żołnierzy, jak i ich mężowie, lubią pozować na tle cudzego nieszczęścia, przy tym nie brzydzą się szabrownictwem i kradzieżą, często „pasą się” w porzuconych przez Gruzinów sadach i nie wygląda, by zamierzali wynosić się, wręcz przeciwnie – starają się „zapuścić korzenie”, które wcześniej czy później odetniemy.
Warto podkreślić nieefektywność misji obserwacyjnej OBWE, która często składa się z podejrzanych osobników. Bycie w składzie misji oznacza niezłe zarobki, w tym dodatki za niebezpieczne warunki pracy w strefie konfliktu, przy tym można nie przemęczając się spędzać czas w miejscowych restauracjach – zarówno w Gruzji, jak i w Ukrainie. Świat potrzebuje bardziej efektywnego mechanizmu kontroli i prewencji, jeżeli wspólnota międzynarodowa nie obudzi się i nie da odporu rosyjskim agresorom, za rok taki obrazek będziemy mogli zobaczyć na Donbasie, za kilka lat – w krajach Nadbałtyckich i Europie.
Chociaż te zdjęcia w 2013 roku były masowo publikowane w gruzińskich mediach, nie zyskały większego międzynarodowego rozgłosu. Niniejszy materiał można śmiało nazwać ekskluzywnym dla InformNapalm, ponieważ do gruzińskich mediów trafił z prywatnego archiwum członka naszego projektu.
Zdjęcia z okupowanego regionu Samaczabło
Zdjęcia z okupowanej Abchazji
Materiał do publikacji przygotował Irakli Komaxidze specjalnie dla InformNapalm
Tłumaczenie: Iaroslava Kravchenko
(CC BY) Przy przedruku i wykorzystaniu materiału prosimy o obowiązkowe umieszczenie aktywnego linku do autora i naszego projektu.