
Disclaimer: ten artykuł jest raczej krótką analizą zdarzeń „per analogam” niż udokumentowaną historią.
Putin zajął Krym i rozpalił Donbas w wydawałoby się bezsensownym projekcie Noworosji. Jego posunięcia jednakże wydają się być elementami szerszego planu, większej całości, która ma na celu zniewolenie ludności Rosji, a w perspektywie być może i większy konflikt wojskowy. W zrozumieniu sytuacji pomoże pamięć o wydarzeniach od Euromajdanu po ostatni atak w Marince.
1.
Aneksja Krymu (trudno nie zauważyć analogii z zajęciem Czechosłowacji, czy tez Anschlussem Austrii przez Hitlera w 1938 jest początkiem historii przywracania imperium rosyjskiego i zarazem budowania narracji antyzachodniej. W przeciwieństwie do Monachium, gdzie Hitlerowi „przyklepano” zabory, Zachód zdecydował się na wprowadzenie sankcji gospodarczych przeciwko Rosji.
Wydawałoby się że sankcje te są dotkliwe dla Rosji i teoretycznie wydawałoby się, że każdy rozsądny polityk rosyjski powinien w jakiś sposób próbować się ułożyć z Zachodem tak, aby Krymu nie oddawać, a sankcje znieść. Co robi zaś Putin? Na sankcje zachodu odpowiada embargiem na import żywności, której w Rosji brakuje. Czyli w zamian za sankcje (głównie wizowe) Putin proponuje uprzykrzyć życie statystycznemu Rosjaninowi. Państwowe media zaś pokazują cały czas okrążających Rosję faszystów z Ukrainy, Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.
2.
Donbas nie jest Rosji do niczego potrzebny (geograficznie czy ekonomicznie, surowcowo). Porozumienie z Mińska pozwalało na w miarę łatwe rozwiązanie problemu sankcji przeciwko Rosji. Wystarczało choćby zamrozić walki na parę tygodni, a część sankcji zostałaby zniesiona przez spolegliwe Niemcy i Francję wspomagane przez sojuszników Rosji z południa Europy. Co robi Putin – atakuje jeszcze przez 2 tygodnie Debalcewo „wyrównując front” pokazując wszem i wobec że ma Mińsk w głębokim poważaniu.
3.
Marinka. Mineło ładnych parę miesięcy względnego spokoju na Donbasie. Przyjaciele Rosji w Europie lada dzień mieli się spotkać (w ramach G7, Rady Europy) i klimat sprzyjał załagodzeniu sankcji (miała być podejmowana decyzja w sprawie ich przedłużenia). Co robi Putin – nakazuje bezsensowny atak na Marinkę, który kończy się sromotną klęską Rosji (i to pewnie dlatego, że tak się miał zakończyć). Jakie są powody takiego kroku? Otóż Putin nie jest zainteresowany znoszeniem sankcji wobec Rosji. Zniesienie/redukcja sankcji oznaczałoby że jest jakaś odwilż, jakieś miejsce do porozumienia. Porozumienia którego Putin nie chce. Dlaczego?
Wniosek
Putin wywołując poczucie zagrożenia i otoczenia kraju (przez zgniły, faszystowski Zachód, który co rusz to atakuje niewinne kraje: Irak, Afganistan, Syria, Serbia a jednocześnie zabrania Rosji ochrony nad rodakami na Krymie, który narzuca różne sankcje na Rosję mając na celu jej upadek), buduje bazę do stopniowego ograniczania demokracji i swobód obywatelskich (czego świadkami jesteśmy na codzień, począwszy od konieczności rejestrowania NGO jako „obcych agentów” po ostatnie objęcie tajemnicą wojskową strat ludzkich w czasie pokoju) na rzecz społeczeństwa zmobilizowanego – do pracy, do poświęceń i wyrzeczeń, wreszcie do walki o ojczyznę. W takim społeczeństwie zmobilizowanym uwaga nie jest już zwrócona na budowanie dobrobytu, ale na zabezpieczenie kraju i na „odpór wroga”. W ten sposób Putin może rządzić przez wiele lat, przygotowując Rosję do rzekomego ataku zachodu, ale też i do walki o „życiowe przestrzenie” jak np. Arktyka (choć oczywiście tutaj walka idzie nie o ziemie rolne a o gaz i ropę)
Hitler w latach trzydziestych potrzebował „Lebesnraumu” – przestrzeni życiowej dla wielkiego narodu niemieckiego. W tym celu za pożyczone pieniądze rozbudował przemysł zbrojeniowy, dając Niemcom kilka lat wielkiej prosperity. Jednakże rozkręcanie spirali zadłużenia, powodowało konieczność drastycznych ruchów. A więc wojny (która w przypadku wygranej, niwelowała wszystkie długi)
Putin dzisiaj potrzebuje spokoju wewnętrznego. Ceny ropy spadły drastycznie, drenując nadwyżki budżetowe. Na wschodzie coraz bardziej realna staje się perspektywa kolonizacji Syberii przez Chiny, na północy Rosja ma chęć zagarnać Arktykę a na zachodzie zbliża się wolny świat, który jest zagrożeniem dla systemu politycznego w Rosji. Brak pieniędzy w bużdecie łatwo zniwelowac przez zmniejszony popyt społeczeństwa, które mając świadomość „oblężenia”, wymaga mniej a daje więcej. Rosjanie potrafią, ich mit załozycielski to II wojna światowa, kiedy podejmowali się niewiarygodnych wyrzeczeń dla obrony ojczyzny.
Problem jest taki, że społeczeństwo które szykuje się do wojny, żyje w stanie (choćby i fikcyjnego) oblężenia, w końcu wojnę tą otrzyma (albo się obudzi). Pytanie co pierwsze?
Podsumowując:
Nie należy się spodziewać rozwiązania problemu na wschodzie Ukrainy w krótkim czasie. Putin potrzebuje tego konfliktu, tematu z którego co rusz będzie mógł wyciągnąć zdjęcie zabitego cywila i pokazać go jako rosyjską ofiarę faszystów z zachodu. Nasi „faszyści” potrzebni mu sa do utrzymania „stanu oblężenia”, mobilizacji społeczeństwa oraz do wzmocnienia terroru wewnętrznego (nie byłoby nic dziwnego gdyby na nowo powołał oddziały SMERSZU (SMERt’ SZpionom czyli śmierć szpiegom). W praktyce rozwiązania są dwa: pełna izolacja Rosji od reszty świata (a przynajmniej od Zachodu) – nowa żelazna kurtyna ale tym razem na wschodniej granicy EU albo wewnętrzna rewolucja (albo raczej przebudzenie Rosjan). Co nastąpi wcześniej – nie wiadomo. Jedno jest pewne – Putin zgody nie chce.