Ostatnio dużo słyszymy o „zaostrzeniu się przyjaźni rosyjsko-syryjskiej”, w związku z czym chcemy wyjaśnić, o co chodzi. Rosyjscy wojskowi są coraz częściej ujawniani w Syrii, nie jest tajemnicą, że rosyjska broń była tam już wcześniej, jednak teraz wygląda na to, że zjawisko nabiera większej skali.
Jak wiadomo, na Morzu Śródziemnym Rosja ma tylko jedną bazę woskową – 720. punkt zaopatrzenia materiałowo-technicznego (PZMT) Marynarki Wojennej Rosji w syryjskim porcie Tartus, gdzie od 1971 roku utworzono punk wsparcia eskadry śródziemnomorskiej. Jednak po rozpadzie ZSRR Rosjanie stopniowo sprowadzili do zera swoją aktywność, w wyniku czego w całej bazie oficjalnie służbę pełniły tylko cztery osoby oraz personel techniczny, wykonujący remonty.
Wydawałoby się, że pełno jest takich wpół-porzuconych i porzuconych baz po całej Rosji, jednak tutaj – pod bokiem kraju NATO-wskiego własna twierdza w Morzu Śródziemnym – uznano, że nie warto jej zamykać, były nawet plany jej rozszerzenia.
Pod koniec 2010 roku Tartus doczekał się inspekcji generalmajora Głównego Zarządu Wywiadowczego Jurija Iwanowa, który nigdy nie powrócił do domu – jego ciało znaleziono w morzu niedaleko tureckiej wioski. Wypadek czy…?
W marcu 2011 roku w Syrii wybuchła wojna domowa. Błyskawiczne przemieszczenie się islamistów naraziłoby jedyną rosyjską bazę w Morzu Śródziemnym. Dlatego w prasie zaczęto rozprzestrzeniać pogłoski o pomocy Rosji dla reżimu Baszszara Asada. Dla uspokojenia społeczeństwa wysłano korespondentów „Komsomolskiej Prawdy” Stieszyna i Koca – tych samych dzielnych rosyjskich dziennikarzy, którzy niewiele później dali się nam poznać z reportaży o Donbasie.
I chociaż rosyjskie władze stawały na głowie, by zaprzeczyć swojemu udziałowi w syryjskim konflikcie, faktem jest, że rosyjskie okręty wojskowe zaczęły częściej wpływać do Tartusa. I tutaj pojawia się wielki okręt desantowy (WOD) „Nikołaj Filczenkow” zbudowany w latach 1964-1975. W istocie jest on starym poidłem, jednak znajduje się na stanie Marynarki Wojennej Rosji i przewozi ładunki, gdzie potrzeba. Dokładniej o stanie WOD w rosyjskiej flocie – „Według ocen ekspertów, przeważająca większość wielkich okrętów desantowych zostanie skreślona ze stanu w ciągu najbliższych dziesięciu lat”.
Oczywiście, Rosjanie mogliby przewozić wszystko, co chcą jak przemytnicy, na statkach cywilnych, lecz wcześniej czy później takie statki zaczęłyby tonąć. Dokładnie jak general Iwanow. Dlatego zdecydowano się wykorzystywać statki wojenne.
Oto „Nikołaj Filczenkow” wiezie coś do Syrii jeszcze w latach 2012-2013… Mówiło się o tym w prasie a potem zapomniano, jednak sądząc ze zdjęć rosyjskich marynarzy – „Filczenkow” ciągle pływał do Tartusa.
Artykuł RIA Nowosti ze stycznia 2013 na temat remontu WOD „Nikołaj Filczenkow” i „Nowoczerkask” po wykonaniu zadań u brzegów Syrii: „Z jego słów wynika że, w tym okresie „Nikołaj Filczenkow” przepłynął ponad 4000 mil morskich, a WOD „Nowoczerkask” tylko w ostatnim półroczu pokonał około 8000 mil morskich, przy tym 10 razy przekroczył Bosfor i 8 Dardanele”.
Sądząc z informacji i komentarzy w grupie na portalu społecznościowym WKontakcie – „Służyłem na WOD „Nikołaj Filczenkow” od lata 2012 okręt zaczął aktywnie pływać do Syrii ((https://vk.com/club8656345, archiwum https://archive.is/Ts5M6) widać, że w tym roku WOD Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej często pływał po Morzu Śródziemnym: Wielki Okręt Desantowy Floty Czarnomorskiej Rosji „Nikołaj Filczenkow” wyruszył w swoją trzecią w tym roku służbę bojową na Morzu Śródziemnym” i obok zdjęcia przejścia przez Bosfor ze sprzętem w sierpniu 2015 roku.
W WKontakcie są dwa jednakowe zdjęcia tego statku – jedno zrobione we wrześniu 2015 z podpisem „Znów do Syrii”, drugie z grudnia 2014 z podpisem „kto pamięta naszą wyprawę z desantowcami?”.
Właśnie w okresie 2013-2015 w WKontakcie pojawia się większość zdjęć rosyjskich marynarzy wojennych w Tartusie – przerzucona piechota z Sewastopolu i wojskowi z Majkopu. Przygotowują działania na wypadek… sądzę, że niedługo taki wypadek może nastąpić (wygląda na to, że zdjęcie jest z tego samego załadunku w porcie syryjskim w grudniu 2013 roku).
Najwięcej zdjęć udostępniają żołnierze ze statków desantowych „Nikołaj Filczenkow”, „Cezar Kunikow”, „Nowoczerkask”, wielkiego okrętu do zwalczania łodzi podwodnych „Siewieromorsk’, fregaty „Jarosław Mudryj” itp. Jak widać, do Tartusu wchodzą nie tylko statki Floty Czarnomorskiej, lecz również Bałtyckiej i Północnej. Jeden z wojskowych udostępnił ogólną mapę ćwiczeń za grudzień 2014 roku:
Ogólnie rzecz biorąc, w oderwaniu od kontekstu wojny syryjskiej rosyjską aktywność wojskową na Morzu Śródziemnym można łatwo zrozumieć. Faktycznie Rosja teraz otwarcie występuje po stronie Baszszara Asada w tej wojnie i stałe wejścia rosyjskich okrętów desantowych do Tartusu nie mogą powstrzymać rozlewu krwi w Syrii. Tym bardziej zrozumiałą staje się rola Rosji w tej wojnie po tym, jak po stronie wojsk Asada pojawia się rosyjski sprzęt wojskowy.
Przez ostatnie dwa-trzy lata Rosja przez swoją placówkę w Tartusie zaopatruje reżim Asada w potrzebny mu sprzęt i uzbrojenie. Przy takim rozkładzie sił na Bliskim Wschodzie jeszcze długo będzie niespokojnie. Rzeki uchodźców będą zajmować umysły europejskich biurokratów, a ogólny niepokój w regionie wydobywającym ropę będzie napędzać wzrost cen tego surowca. Śmierć Kościeja w Tartusie?
W prasie już od dawna krążą pogłoski o tym, że rosyjscy eksperci wojskowi pomagają utrzymywać port Latakia na północy Tartusa. Jednak prawdziwym celem Rosjan jest utrzymanie Tartusu za wszelką cenę. Stopniowo powstańcy podchodzą coraz bliżej Latakii, po upadku której następnym celem będzie akurat „rosyjski” Tartus. 100 km na wschód Tartusa znajduje się graniczący z islamistami Hims – przy odrobinie pecha Rosjanie mogą stracić Tartus w kilka godzin.
Rosja postanowiła maksymalnie uczestniczyć w konflikcie i obronić swoją jedyną bazę na Morzu Śródziemnym. Cel jest zrozumiały, a cenę będzie musiała zapłacić rosyjska piechota. Lecz ich nie trzeba przyzwyczajać do umierania za imperialne ambicje swoich wodzów.
PS: Czy mogli byli ukraińscy wojskowi, co przeszli na stronę Rosji w 2014 roku pomyśleć, ze już w 2014 będą musieli umierać pod Tartusem i Himsem za interesy Putina? Aczkolwiek nie ma sensu rozpaczać nad losem zdrajców…
Material przygotował Anton Pavlushko specjalnie dla InformNapalm.org
© Przy przedruku i wykorzystaniu materiału prosimy o obowiązkowe umieszczenie linku do naszego projektu.
Tłumaczenie: Iaroslava Kravchenko