Atak sił Federacji Rosyjskiej na okręty ukraińskiej Marynarki Wojennej, wcześniejsze wzmacnianie rosyjskiego potencjału militarnego w basenie Morza Azowskiego oraz regularne utrudnianie żeglugi na tym obszarze stanowi m.in. próbę destabilizacji państwa ukraińskiego. Realizowane przez Kreml w przeciągu całego 2018 roku wielogodzinne zatrzymania statków handlowych przepływających przez Cieśninę Kerczeńską, zmierzających lub wypływających z ukraińskich portów (Berdiańsk, Mariupol) stanowiły cios w stabilność gospodarczą regionu. Efektem ograniczeń wynikających z częściowej blokady handlowej ukraińskich portów był spadek rentowości zakładów przemysłowych (np. znajdujących się w Mariupolu zakładów metalurgicznych eksportujących swoje towary do państw takich jak Wietnam, Korea Południowa, czy USA). Ogromną rolę w tym procesie odegrał tzw. most krymski, który jak pokazały ostatnie wydarzenia używany jest przez Rosjan jako „brama”, którą z łatwością można zamknąć zastawiając korytarz wodny chociażby barką. Całkowita blokada Morza Azowskiego, która może być formą reakcji (szantażu) Rosji na aktywne działania Ukrainy na forum międzynarodowym (lobbowanie na rzecz nowych sankcji) będzie bezpośrednim ciosem w gospodarkę południowo-wschodniej Ukrainy. Upadek lokalnego przemysłu powiązanego z portami i eksportem drogą morską oznacza z kolei gwałtowny wzrost bezrobocia oraz niezadowolenia społecznego.
Wątpliwym jest, aby agresywne działania ze strony Federacji Rosyjskiej ograniczyły się do nacisków ekonomicznych czy politycznych. Rosyjskie komunikaty medialne oraz informacje opublikowane przez ukraińskie Ministerstwo Obrony świadczą, że Kreml prowadzi również aktywną kampanię dezinformacyjną służącą destabilizacji państwa ukraińskiego.
Podstawowa narracja rozpowszechniana przez media rosyjskie dotyczy problematyki wprowadzenia na Ukrainie stanu wojennego. Zgodnie z nią decyzja ta ma charakter wyłącznie polityczny i służyć ma odwleczeniu terminu wyborów prezydenckich. Tego rodzaju narracja, nie tylko rozpowszechniana jest na Ukrainie czy w Rosji, lecz pojawia się w mediach państw Unii Europejskiej – m.in. w Polsce (publikacja portalu onet.pl „Dmitrij Miedwiediew: wybory na Ukrainie zagrożone”).
Rozpowszechnianie przez media rosyjskie tego rodzaju narracji służy m.in. obniżaniu poziomu zaufania obywateli Ukrainy do swojej władzy, ale również wzrostowi niezadowolenia społecznego. Na wkoło tej narracji pojawiają się kolejne przekazy uderzające w prezydenta oraz sens prowadzonych przez jego administrację działań. Jedna z narracji, która pojawiła się w prokremlowskich (rosyjskich) mediach interpretuje wprowadzenie stanu wojennego jako formę ukarania nielojalnych (jak twierdzi rosyjska propaganda) regionów południowej i wschodniej Ukrainy.
„Kijów ukarał nielojalne regiony: Czym zagraża stan wojenny południu i wschodowi Ukrainy”
Przekazy dotyczące wprowadzenia stanu wojennego wpisywane są w kontekst przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Zgodnie z rosyjską narracją P. Poroszenko nie tylko przesuwa termin wyborów, lecz celowo dąży do przeprowadzenia ich wyłącznie w popierających go obwodach. Zdaniem prokremlowskich mediów takich jak „Komsomolska Prawda”, stan wojenny we wschodnich oraz południowych obwodach może funkcjonować aż do momentu przeprowadzenia wyborów prezydenckich, które odbędą się jedynie w centralnej i zachodniej części kraju (nieobjętej stanem wojennym). Zgodnie z tym przekazem przeprowadzenie wyborów jedynie w „proprezydenckich” regionach miałby zapewnić P. Poroszence zwycięstwo. Warto zwrócić uwagę, że tego rodzaju przekazy mogą mieć na celu również próbę wzbudzenia wewnętrznych konfliktów, ukazując południe i wschód kraju jako obszary rzekomo mniej patriotyczne (rzekomo bardziej chętne do głosowania na kandydata o mniej antyrosyjskich zdaniem rosyjskiej propagandy poglądach). Do problematyki wyborów dołączana jest kolejna narracja. Ta z kolei dotyczy głośnej w ubiegłym miesiącu tematyki nadania ukraińskiej cerkwi autokefalii. Zgodnie z przekazem rosyjskich mediów „rozłam” w ukraińskim prawosławiu w połączeniu z tzw. ukraińską prowokacją na Morzu Azowskim (czy też „prowokacją P. Poroszenki”) ma stworzyć warunki, w których obecny prezydent ponownie zwycięży.
Swoją rolę w legitymizacji tych narracji odgrywają ukraińscy politycy uznawani powszechnie za prorosyjskich. Jeden z liderów prorosyjskiej opozycji, Jurii Bojko zakomunikował m.in, że wprowadzenie stanu wojennego na Ukrainie powiązane jest bezpośrednio z niskim wynikiem sondażowym P. Poroszenki. Tego rodzaju komunikat rozpowszechniony został m.in. przez rosyjską agencję RIA Novosti.
„W Radzie (red. Najwyższej) powiązali wprowadzenie stanu wojennego z niskim poziomem poparcia Poroszenki”.
Popularyzacja narracji uderzających w pozytywny obraz Ukrainy, P. Poroszenki, rządu, Sił Zbrojnych Ukrainy itd. służy potrzebom rosyjskiego informacyjnego rynku wewnętrznego, a ponadto wykorzystywany jest do realizacji „zewnętrznych” celów Kremla (np. niszczenie wizerunku Ukrainy i ocieplanie wizerunku FR na Zachodzie). Warto podkreślić, że publikacje rozpowszechniane w rosyjskich mediach czytane są przez Ukraińców oraz częstokroć cytowane są przez ukraińskie media (m.in. przez uznawane powszechnie za prorosyjskie kanały, takie jak „Newsone”, „Inter”, czy „112”). Wpływ rosyjskich mediów na kreowanie ukraińskiej opinii publicznej jest wciąż poważny. Informacje z rosyjskich mediów rozpowszechniane są poprzez portale społecznościowe (m.in. poprzez blokowany, lecz mimo to dostępny VKontaktie). Swoją rolę w przenikaniu prorosyjskich treści na Ukrainę odgrywają również kontakty pomiędzy Ukraińcami żyjącymi w kraju, a ich przyjaciółmi i członkami rodzin żyjącymi na obszarze Federacji Rosyjskiej. Osoby funkcjonujące w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej zupełnie nieświadomie mogą pełnić korzystną z punktu widzenia Kremla rolę.
Fala dezinformacyjna połączona z szeregiem obecnych wśród obywateli ukraińskich obaw dotyczących prawdziwego celu oraz konsekwencji stanu wojennego mogą w poważnym stopniu zdestabilizować wschód oraz południe kraju. Największe ryzyko destabilizacji dotyczy natomiast regionów przygranicznych. Wiadomości z 27.11.2018 potwierdzają, że obszary przygraniczne mogą stanowić główny cel destabilizacji. Za jeden z przykładów służących temu działań można uznać masowe rozsyłanie wiadomości sms, które otrzymywali mieszkańcy obwodu sumskiego. Wiadomości te rzekomo wysyłane przez „Ministerstwo Obrony Ukrainy” zalecały odbiorcy jak najszybsze udanie się do najbliższej jednostki wojskowej. Ministerstwo Obrony Ukrainy w oficjalnym komunikacie bezpośrednio oskarża o tego rodzaju działania Federację Rosyjską.
Niepokojącym jest, że podobny przypadek miał miejsce również w Polsce. Zgodnie z komunikatem Rządowego Centrum Bezpieczeństwa szereg Polaków zamieszkujących wschodnie regiony Polski otrzymało fake-owe sms-y (Alert RCB), dotyczące konieczności zgłoszenia się mężczyzn w wieku 18-65 do lokalnych urzędów gminy (co powiązane miało być z sytuacją na Ukrainie). Sądząc po podobnym czasie opublikowania komunikatów przez ukraińskie MO oraz RCB (różnica ok. godziny), oba ataki mogą być ze sobą powiązane. Tego rodzaju aktywność mogła być próbą przetestowania reakcji ukraińskiego i polskiego społeczeństwa. Mógł być to również test służący analizie reakcji ukraińskich oraz polskich służb.
Aktualna odsłona konfliktu wokół Morza Azowskiego (pierwszy poważny konflikt dot. tego obszaru miał miejsce w 2003 roku) stanowi jedną z odsłon szeroko rozumianej wojny rosyjsko-ukraińskiej, wpisując się w kontekst rosyjskich działań hybrydowych. Zablokowanie Zatoki Kerczeńskiej oraz przejęcie przez służby FR ukraińskich okrętów to jeden z czynników, który zostanie wykorzystany przez Kreml do realizacji swoich celów zasadniczych. Jednym z nich wydaje się być stopniowa dezintegracja państwa ukraińskiego, któremu służyć ma jego systematyczna destabilizacja.
Michał Marek specjalnie dla portalu InformNapalm.
Przy wykorzystaniu informacji prosimy o obowiązkowe umieszczenie linku do źródła.
(Creative Commons – Attribution 4.0 International – CC BY 4.0)
Zachęcamy do dzielenia się materiałem ze znajomymi oraz do polubienia profili InformNapalmu na Facebooku/Twitterze/Telegramie