W lutym na Twitterze trafiłam na hashtag, a raczej na kilka hashtagów: „#RosjaJestZłodiejem, #RussiaIsAThief, #ErmitageOddajSkradzione. Zastanowiłam się wtedy: ile ukraińskich dóbr znajduje się w rosyjskich muzeach? Wyniki małego, powierzchownego śledztwa zaskoczyły mnie.
Jak się okazało, prawie wszystkie staroruskie skarby, znajdujące się w rosyjskich muzeach, zostały znalezione na terytorium Ukrainy. W Ermitażu, Zbrojowni Kremlowskiej, Galerii Tretiakowskiej, Państwowym Muzeum Historycznym i innych instytucjach jest przechowywana ogromna ilość ukraińskich bezcennych dóbr. Są to skarby z kurhanów, monety Włodzimierza II Monomacha, starożytne księgi, freski z Monasteru św. Michała Archanioła o Złotych Kopułach, chorągwie wojska zaporoskiego i relikwie Hetmańszczyzny…
Ze wielkim rozmachem ukraińskie dobra wywożono do Rosji w XIX wieku, wraz z utworzeniem Komisji Archeologicznej, która kierowała wykopaliskami na terytorium Imperium Rosyjskiego i wszystkie znaleziska wysyłała do Petersburgu. Do Ukrainy znalezione skarby już nie trafiały, ale przynajmniej zostawały zachowane dla historii. O wiele gorszy los czekał na źle zachowane znaleziska lub na takie, które – według stołecznych specjalistów – nie miały większej wartości: po prosty były wysyłane na przetapianie i produkcję z nich zwykłych monet.
„Święty dar na znak braterstwa ludów”
Nie warto tkwić w przekonaniu, że Ukraina nie próbowała doprowadzić do zwrotu utraconych relikwii. W lutym 1917 r. nowo utworzona Rada Centralna w Kijowie podniosła kwestię zwrócenia dóbr kultury ze zbiorów Ermitażu i innych rosyjskich muzeów. Ukraińscy historycy i członkowie komisji specjalnych przygotowali pełny rejestr dóbr, we wrześniu Rada zwróciła się do Rosji z apelem o zwrot wywiezionych dóbr. Wkrótce po tym miał miejsce przewrót październikowy, ale apel Ukraińców, jak można było oczekiwać, nie zaginął.
Już na początku listopada 1917 r. Sownarkom postanowił zwrócić Ukrainie „trofea wojskowe, wzięte przez Rosjan od Ukraińców, głównie za Katarzyny” (chodziło tylko o chorągwie i relikwie Wojska Zaporoskiego), później ta decyzja została potwierdzona rezolucją Centralnego Komitetu Wykonawczego pod tytułem „O przekazaniu trofeów narodowi ukraińskiemu”. W tej rezolucji był umieszczony apel do Ukraińców: „Centralny Komitet Wykonawczy Rad Robotniczych, Żołnierskich i Chłopskich deputowanych zwraca wam trofea, jako pamięć o waszej sławnej walce o wolność. Naród wielkorosyjski i rewolucyjny Petersburg z pozdrowieniami wysyłają wolnemu Kijowowi święty dar na znak braterstwa ludów”.
CKW nie tylko nazywa „świętym darem” przedmioty, należące do Ukrainy i po prostu jej skradzione. Co gorzej, w tej samej rezolucji bolszewicy zaczynają szukać sposobów na złamania danych przyrzeczeń. Pod pretekstem, że Kijów zwracał się jeszcze do Zgromadzenia Ustawodawczego, nie do bolszewickich organów władzy, oraz z powodu „ostrej formy, w której przedstawiciele Rady prowadzili negocjacje z Komisarzami Ludowymi”, rozmowy o „terminie i sposobie przekazania relikwii” proponowano kontynuować. Omawianie ciągnęło się przez długie miesiące, proces ten był kilkakrotnie przerywany z inicjatywy strony rosyjskiej, żadne relikwia nie powróciły do Kijowa.
Przy tym w trakcie całej wojny domowej aż do włączenia wycieńczonej Ukrainy do składu ZSRR, wywożenie dóbr do Moskwy nadal trwało. Wraz z utworzeniem Związku rabunek został „zalegalizowany”.
W latach 30-tych Ukraińska Republika jeszcze raz spróbowała doprowadzić do zwrotu relikwii narodowych, jednak ukraińskie skarby miały zbyt wielkie znaczenie dla Rosji: pozwalały sowieckim ideologom na przedstawienie Rosji, jako następczyni Rusi, nie wspominając o ogromnej wartości naukowej eksponatów. Moskwa nie tylko nie słyszała apeli Kijowa, lecz kontynuowała opróżnianie zbiorów kompleksu Kijowsko-Peczerskiego, muzeów, bibliotek; do Rosji wywożono kozackie klejnoty, chorągwie, buławy, amunicję…
Dosyć często wykorzystywano taki prosty mechanizm jak wywiezienie eksponatów na wystawy ogólnozwiązkowe, po których dobra wracały wyłącznie do muzeów Rosji. W ten sposób w roku 1939 do Ermitażu trafiły unikatowe eksponaty z Lwowskiego Muzeum Historycznego, znalezione w XIX wieku w obwodzie Tarnopolskim. Ten skarb ze złotymi ozdobami VIII-VII w. przed Chrystusem (o łącznej wadze około 7 kg) nie miał sobie równych w całym regionie Karpacko-Dunajskim.
Wiele dóbr z ukraińskich muzeów zostało sprzedanych przez Kreml na Zachód, by uzyskać fundusze na industrializację. Tak było z dyptychem Lucasa Cranacha Starszego „Adam i Ewa” (1528), znalezionym w Ławrze Kijowskiej w 1929 r. Za niego kraj otrzymał 10 tys. dolarów. Dzisiaj, po zmianie kilku właścicieli, łącznie z Hermanem Goeringiem, dyptych jest wystawiony w muzeum Nortona Simona (Pasadena, California) i jego wartość sięgnęła 20 mln dolarów.
Na potrzeby industrializacji za 3 tys. dolarów sprzedano bramę ławrskiej Cerkwi Wzniesienia Krzyża, zrobioną w 1784 r.. przez kijowskiego mistrza Aleksieja Iszczenkę. Dzisiaj ta koronkowa brama ze szczerego srebra pokrytego złotem jest wystawiona w Muzeum Sztuki w Los Angeles.
Z początkiem II wojny światowej część zbiorów muzealnych Ukrainy, łącznie ze złotymi wyrobami i dziełami jubilerskimi, została ewakuowana do Ufy – jak Państwo rozumieją, ich również nie zwrócono.
Naturalnie, hitlerowskiej dowództwo także kontynuowało rabunek. Naziści wywieźli eksponaty około 200 ukraińskich muzeów z Charkowa, Lwowa, Dniepropietrowska, Połtawy, Sum, Chersonia – łącznie ponad 300 tys. przedmiotów, wśród których 700 unikatowych ikon. Po kapitulacji Niemiec wiele zrabowanych dóbr zostało zwróconych do ZSRR, lecz nie na terytorium Ukrainy. Skradzione przez hitlerowców przywłaszczyła sobie Moskwa.
W latach 1970-1980 na terytorium Ukrainy działały komisje archeologiczne rosyjskich instytucji, które bez przeszkód wywoziły wszystkie znalezione eksponaty – same ich opisy zajmują 400 stron maszynopisu. W rosyjskich muzeach pojawiły się antyczne dobra z południa Ukrainy, scytyjskie skarby, staroruskie artefakty z Kijowa, Halicza, Włodzimierza Wołyńskiego. Prawie cały oddział antyczny Ermitażu składa się ze znalezisk z Krymu, obwodów Mikołajewskiego i Chersońskiego, oddzielna sala jest przeznaczona dla eksponatów przedtrackichz Zakarpacia. Próby doprowadzenia do zwrotu eksponatów do niczego nie doprowadziły: stołeczni muzealnicy odpowiadali, że ukraińskie relikwia mają zbyt wysoką wartość artystyczną, by pozostawać w prowincjonalnych muzeach.
W czasie istnienia ZSRR Ukraina utraciła ponad 700 zbiorów historycznych. Latem 1991 r., niedługo przed odzyskaniem niepodległości, niedaleko wsi Kapustyne w obwodzie Czerkaskim znaleziono wielki skarb składający się ze zbioru monet i męskiego srebrnego pasa. Znalezione przedmioty przekazano do Szpolańskiego oddziału milicji, jednak tam nie potrafili ocenić ich wartości i wysłali do Moskwy. Naturalnie, skarb pozostał w Moskwie, wbrew licznym apelom o zwrot Czerkaskiej inspekcji archeologicznej.
Prawo międzynarodowe nakazuje zwrót dóbr kultury, w ten sposób do Ukrainy powrócił szereg przedmiotów z USA, Kanady, Niemiec, Włoch – głównie są to rzeczy wywiezione podczas II wojny światowej. Lecz Rosja niczego zwracać nie zamierza.
O tym mówi przyjęta w 1998 r. ustawa nr 64-FZ „O dobrach kultury, przeniesionych do ZSRR w wyniku II wojny światowej i pozostających na terytorium Federacji Rosyjskiej”, według której wszystkie relikwia, przemieszczone na terytorium Rosji po wojnie, są uważane za jej dobro narodowe. W wyniku tytanicznych wysiłków ukraińskich naukowców zwrócona dwa nagrobki VI-VII w, wywiezione w 1964 r. z Chersonezu „aby wykorzystać tymczasowo na wystawie w Leningradzie” oraz część fresków z Monasteru św. Michała Archanioła o Złotych Kopułach.
Skradziona ukraińska historia
W rosyjskich muzeach jest wiele skarbów, mających dla Ukrainy nie tylko znaczenie kulturalne. Są pełne głębokiej historycznej treści i są symbolami ukraińskiej państwowości.
W skład zbiorów Państwowego Muzeum Historycznego wchodzi srebrny puchar do święcenia wody Bohdana Chmielnickiego. Wybity jest na nim herb Wojska Zaporoskiego i inicjały hetmana oraz pierwsze litery jego tytułu (Bohdan Chmielnicki Hetman Jego Królewskiej Mości Wojska Zaporoskiego). W roku 2002 ta i inne relikwie przez pół roku były wystawione w rezerwacie historycznym Czehryń, ukraińscy naukowcy chcieli otrzymać je z powrotem, jednak negocjacje nie przyniosły rezultatu. Przedstawiciele Państwowego Muzeum Historycznego twierdzą, że puchar do święcenia wody Bohdana Chmielnickiego „zajmował, zajmuje i będzie zajmować… godne miejsce wśród rosyjskich zbiorów”.
W roku 1830 w kurhanie Kul-Oba koło Kerczy znaleziono bogaty scytyjski pochówek z IV w. p.n.e. Według świadków było tam „mnóstwo różnych brązowych, srebrnych i złotych naczyń i rzeczy, z których pewna część była kunsztownej roboty i wielkiej wartości archeologicznej oraz wysokiej jakości metalu… Nigdy w tym kraju nie dokonano podobnego znaleziska rzeczy starożytnych”. Mer Kerczy marzył o pozostawieniu bogatego znaleziska w muzeum miejskim i prawie rok odwlekał z przekazaniem znalezisk do Petersburga. Walka była nierówna, po długiej korespondencji skarb stał się perełką w zbiorach Ermitażu, gdzie znajduje się obecnie.
W latach 1862-1983 została rozkopana scytyjska mogiła z końca IV w. p. n.e. w kurhanie Czortomłyk w okolicach Nikopola (Dniepropietrowski obwód). Złote i srebrne ozdoby (mogą Państwo podziwiać złotą panterę na zdjęciu w nagłówku artykułu), broń oraz amfora, na której przedstawiono Scytów ujarzmiających dzikie konie, są uważane za najlepsze okazy starogreckiej sztuki jubilerskiej. Są również przechowywane w Ermitażu.
W 1912 r. we wsi Mała Pereszczepyna, 13 km od Połtawy, znaleziono ogromny skarb złożony z ponad 800 przedmiotów, łączna waga złotych wyrobów przekraczała 25 kg, srebrnych – 50 kg. Przypuszczano, że był to pochówek Kubrata, założyciela Wielkiej Bułgarii. Skarb jest przechowywany w Ermitażu. Część znaleziska rozkradli chłopi, później słynny ukraiński mecenas sztuki Bohdan Hanenko wykupił te przedmioty na rynku antykwarycznym i przekazał kijowskim naukowcom. Skarb próbowano odzyskać w 1932 r., jednak pozostał w Leningradzie.
Jednym z ważniejszych eksponatów Galerii Tretiakowskiej stała się mozaika z wizerunkiem Dmitrija Sołuńskiego z Monasteru św. Michała Archanioła o Złotych Kopułach, zrujnowanego w 1937 r. Monaster był zbudowany jeszcze w XII w., w okresie przedmongolskim, przetrwał wiele rekonstrukcji i miał wielkie znaczenie historyczne. Jednak w połowie lat 30-tych postanowiono go zburzyć – wbrew protestom historyków sztuki. Na szczęście władze pozwoliły na zdęcie ze ścian starożytnych mozaik i fresków i przeniesienie ich do Soboru Mądrości Bożej.
W roku 1938 Galeria Tretiakowska poprosiła o przekazanie jej na 3 miesiące mozaiki „Dmitrij Sołuński” do wykorzystania na wystawie „750-lecie Słowa o wyprawie Igora”, oraz o wypożyczenie kilku bareliefów i fresków z XII w. Minęło 80 lat, wypożyczone na 3 miesiące obiekty nadal nie są zwrócone.
Można długo wymieniać ukraińskiej eksponaty wywiezione do Rosji. Wśród nich jest Łucka Ewangelia, przechowywana w Rosyjskiej Bibliotece Państwowej, i brązowa mortira Iwana Mazepy, morska chorągiew zaporożców, niedawno znaleziony w Orenburgu dzwon „Gołąb”, wylany na zamówienie hetmana Mazepy… Przepiękna islamska kolekcja Bohdana i Warwary Hanenków została w latach 30-tych po prostu zrabowana: część jej eksponatów była sprzedana – za śmieszną cenę – inne stały się dumą Ermitażu. Ukraina próbowała doprowadzić do zwrotu tych zabytków w latach 50-tych, lecz niczego nie uzyskała.
W rosyjskich próbach przedstawienia swojej historii, jako znacznie starszej, niż w rzeczywistości, nie obeszło się bez kuriozalnych sytuacji. Na przykład, jednym z głównych eksponatów Centralnego Muzeum Wojskowo-Morskiego w Petersburgu zostało Czółno Sabatinowskie, znalezione w 1937 r. na dnie Południowego Bugu, niedaleko wsi Sabatyniwka w Kirowogradzkiej obłasti. Wchodzi ono do składu ekspozycji „Historia floty rosyjskiej do roku 1917”, o której na stronie muzeum napisano: „Historia żeglugi na terytorium Rosji liczy niejedno tysiąclecie. Świadczy o tym znajdujące się w kolekcji muzeum starożytne czółno wydrążone z pnia, które archeolodzy datują na początek I tysiąclecia p. n. e.”. Niezła próba rosyjskich naukowców przypisania historii rosyjskiej żeglugi do eksponatu, znalezionego na terytorium Ukrainy!
Krymskie zbiory zagrożone?
Niestety, kradzieży ukraińskich historycznych dóbr nie można uważać za sprawę minioną. Dziś, kiedy część naszego terytorium jest okupowana, ten problem znów jest aktualny.
Z pewnością wszyscy pamiętają historię ze złotem Scytów, które, według „najuczciwszych” rosyjskich mediów, Arsenij Jaceniuk w pierwszych po Majdanie dniach rzekomo wywiózł w malej walizce do Stanów Zjednoczonych – z pewnością, jako osobisty prezent dla prezydenta Obamy. Biorąc pod uwagę, że Rosja zawsze oskarża innych o to, co zamierza zrobić sama (lub już to robi), martwimy się o los krymskich zbiorów.
Już niejednokrotnie słyszano niepokojące oświadczenia o wywiezieniu eksponatów z Chersonezu Taurydzkiego, Muzeum Historycznego w Sudaku, Centralnego Muzeum Taurydy. Władze Krymu lub Rosji milczą lub wysyłają sprostowania, jednak pewne fakty je podważają.
Jesienią 2015 r. Ermitaż anonsował wystawę z krymskimi eksponatami. Na jego stronie internetowej pojawiła się informacja o ekspozycji „Na ziemi gryfona. Antyczna archeologia Ermitażu na Krymie”, do której wchodzą przedmioty ze zbiorów Wschodnio-Krymskiego Muzeum-Rezerwatu Kulturologicznego. Ermitaż nawet nie próbuje ukrywać, że dzisiaj w Kerczy i jej okolicach pracuje kilka jego ekspedycji, dostarczających około 1000 znalezisk co sezon.
W lipcu 2016 r. Galeria Tretiakowska przygotowuje wystawę z okazji 200. rocznicy urodzin Iwana Ajwazowskiego. Bardzo wątpię, że ta szanowna instytucja porzuci swoje zwykłe praktyki i nie wypożyczy „na czas wystawy” obrazów z Galerii w Teodozji.
Są poważne obawy, że krymskie dobra zostaną rozkradzione, rozejdą się po prywatnych kolekcjach i trafią na czarny rynek. Dla ułatwienia tego rodzaju działalności w republice ciągle zmienia się kierownictwo muzeów, same muzea są podporządkowywane innym zwierzchnikom. W niedalekiej przyszłości możliwy jest taki scenariusz: władze Rosji i Krymu ogłoszą, że największe krymskie skarby okazały się podróbkami. Odpowiedzialnością za to zostanie obarczony Kijów, który nie tylko przez 23 lata „rabował Krym”, lecz także podmieniał dzieła sztuki. Oczywiście, te głośne „rewelacje” będą przykrywką dla prawdziwej kradzieży i podmiany, lecz kto odważy się złapać za rękę okupacyjne władze? Na pewno nie kieszonkowe kierownictwo muzeów.
Dlatego zadaniem Ukrainy jest natychmiastowe sporządzenie rejestrów krymskich eksponatów i rozesłanie informacji do organizatorów aukcji: wielkie domy aukcyjne nie są zainteresowane skandalami, więc jest szansa, że nie podejmą się sprzedaży wątpliwych przedmiotów. Oczywiście, ten krok nie zapewni szybkiego zwrotu dzieł sztuki, ale przynajmniej utrudni ich posiadanie.
Autor: Ołena Sergiejewa
Tłumaczenie: Iaroslava Kravchenko
(CC BY) Informacja przygotowana specjalnie dla strony InformNapalm.org, przy przedruku i wykorzystaniu materiału prosimy o obowiązkowe umieszczenie aktywnego linku do autora i naszego projektu.